Spotykaja sie trzy psy w poczekalni weterynarza. I jak to psy,
obwachaly
sie i zaczynaja rozmawiac:
- Ty, co tu robisz?
- A wiesz, moj pan mial takiego upierdliwego synka... na uszach mi sie
wieszal, na ogonie... ale jak zaczal wasy wyrywac, to nie wytrzymalem,
hapnalem gnojka...
- I co?
- No jak co? do uspienia...
- A ty?
- No wiesz, moj pan byl okrutny... nie dawal jest, na lancuchu
trzymal,
bil... kiedys stracilem nerwy i ugryzlem go. No i do uspienia... a ty?
- No wiesz, moja pani wyszla wlasnie z wanny, schylila sie po
recznik...
mloda, ladna, i mokra na dodatek... nie moglem sie opanowac i
wiecie...
- No i do uspienia?
- Nie, do obciecia pazurow...
**
babka z facetem w lozku. babka mowi:
- jendak mam w sobie cos ladnego...
na co facet:
- owszem, ale ja to zaraz wyjme!
**
do baru wchodzi facet ze sloikiem w reku. Zamawia u barmana kieliszek
wodki i zakaske: sliwke z octu. Wodke wypija, sliwke wklada do sloika.
Powtarza te czynnosc do momentu az sloik jest pelen sliwek. tedy placi
i zataczajac sie wychodzi.
- co to za dziwny gosc - pyta sie barmana jeden z klientow.
- dlaczego dziwny? Zona poslala go po sliwki.
**
Przyszedl do lekarza bardzo, bardzo gruby facet, rozebral sie do badania i
mówi blagalnie do doktora:
- Panie doktorze! Mam taka wielka prosbe! Niech pan sie schyli i zobaczy,
czy ON tam jeszcze jest, dobrze?
- No dobrze - powiedzial lekarz, schylil sie, odgarnal faldy na brzuchu i
mówi:
- No jest, prosze pana, jest.
- Och! Panie doktorze, czy moze pan go ucalowac ode mnie?
**
- Przejechał pan na czerwonym świetle!
- Ależ, panie władzo, nie widziałem, bo wie pan, ja jestem
daltonistą...
- Aha. Proszę na przyszłośc uważać! Prosze jechać.
**po pracy, w szatni**
- Wiesz, dzisiaj zatrzymałem Daltonistę! Jechał na czerwonym.
- I co, dałeś mu mandat?
- Nie, puściłem go. Urzekł mnie swoją płynną polszczyzną.
**
Pewnego dnia (K)siadz szedl na skroty przez park. W pewnym momencie
zauwazyl
chlopaka, ktory sie masturbowal.
K - Moj synu, nie powinienes tego robic. Powinienes zachowac to do
momentu
kiedy sie ozenisz.
Zaklopotany chlopiec spuscil glowe, powiedzial "Tak, Ojcze" i poszedl.
Okolo 10 lat pozniej, do ksiedza podszedl (M)lody czlowiek.
K- Slucham cie, synu.
M - Ojcze, pewnie mnie nie pamietasz, ale 10 lat temu przylapales mnie
kiedy
masturbowalem sie w parku i nigdy nie zapomne rady jaka wtedy mi
dales.
K- Co to byla za rada?
M- Powiedziales, ze popelniam blad i ze powinienem zachowac to do
momentu az
sie ozenie.
K- Brzmi to jak cos, co moglbym powiedziec. Przyjeles moja rade?
M- Tak, Ojcze. Jest tylko jeden problem.
K- Jaki?
M- Mam tego cala beczke na mojej ciezarowce. Teraz kiedy juz sie
zenie, co
mam z tym zrobic?
zdrowka
