Post
autor: Janusz B. » pt 13 mar 2015, 15:06
Panasonix, nie bywam na forum regularnie i dopiero teraz zauważyłem Twój temat. Najlepiej równolegle atakować mnie przez P.W.
Postawa ubezpieczyciela nie dziwi nic a nic.
Przyklejcie na słupach, czy innych nadających się do tego obiektach w miejscu wypadku ogłoszenia z krótkim opisem zdarzenia, numerem i @em kontaktowym oraz informacją, że szukacie świadków.
Niech sobie tam powiszą. Może ktoś się zgłosi. Może nawet okaże się, że akurat wtedy był w pobliżu i wszystko widział jakiś Wasz znajomek...
Jeśli tak, to ponownie do uderzcie do ubezpieczalni. Pewnie znów spuszczą Was na drzewo, ale przynajmniej będziecie mieli jakiś materiał dowodowy do sprawy przed sądem.
Ubezpieczyciela możecie pozwać nawet nie mając dodatkowych świadków. Na Wasze żądanie sąd przesłuchałby tę "szanowną Panią".
Podczas przesłuchania przed polskim sądem wprawdzie nie ma tortur, zastraszania itp. Dość często się jednak zdarza, że ludzie, którzy nie mają z tą instytucją nic wspólnego, jak już się przed nią znajdą, to coś w nich pęka, potrafią się rozpłakać jak dziecko i grzecznie przyznać co nawywijali, albo co widzieli - mimo że zamierzali powiedzieć coś zupełnie innego. Dotyczy to zarówno postępowań w sprawach karnych, jak i cywilnych.
Nie ma pewności, że i w tym przypadku tak będzie, ale jakaś szansa jest.
Dowiadujcie się też na policji, co z tą sprawą zamierzają zrobić - umorzyć, czy skierować do sądu z wnioskiem o ukaranie. Możecie wziąć udział w postępowaniu nie tylko cywilnym, przeciwko ubezpieczalni, o odszkodowanie, lecz także we wszczętym celem ukarania sprawcy wykroczenia.
Jeżeli doszłoby do uznania jej (prawomocnym wyrokiem sądu) sprawcą wykroczenia, to sprawę o odszkodowanie mielibyście wygraną co do zasady (tzn. w kwestii "czy mają zapłacić", bo "ile", to odrębne zagadnienie).
Reasumując - owszem, są instrumenty prawne, które mogą doprowadzić do uzyskania przez Was należnego odszkodowania, ale nie ma gwarancji, że wszystko pójdzie, jak należy. Wprawdzie nigdy nie ma takiej gwarancji, ale w Waszym przypadku w grę wchodzą czynniki, które znacznie obniżają szanse na Wasze powodzenie (w szczególności brak świadków).
Zanim się w coś zaangażujecie, oszacujcie szkody i oceńcie, czy warto się w to wszystko bawić.
pzdr.