Ja również szczęśliwie dotarłem do domu gdzieś ok. 21, chociaż ostatnie 40km pomykałem bez świateł (tylko na pozycji) i to nie dlatego żeby było bardziej ekstremalnie tylko, że elektryka mi się zlasowała. Dzięki Wszystkim za spotkanko i wspólny melanż w sobotni wieczór. Lolek, Mick63 (też dotarli szczęśliwie) dzięki za wspólny przelot, my twardo wytrwaliśmy do końca i jako ostatni opuszczaliśmy parking naszych siostrzyczek. W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze do Gabasa na kawę - dzięki Gabik, a po drodze bliżej Piotrkowa Lucek przemknął nam jak błyskawica, pewnie też wracał z Częstochowy ( Lucek dopiero po jakimś czasie zaczaiłem, że to Ty). Pozdrawiam wszystkich i do rychłego zobaczyska
