
Siedze sobie tak przy browarze, za oknem 120m śniegu, zimno wpizdu.... I wspominam sobie dobre letnie czasy, kiedy to z kumplami zapie*dalało sie po naszych pięknych drogach... Ajjj! Jaki smutek mnie ogarnia, kiedy pomyśle, że jeszcze tyle miesięcy przyjdzie nam czekać, aż znów śnieg stopnieje, drogi wyschną, temperatury zaczną osiągać 10 i powyżej... Pewnie tak jak w tym roku w marcu, przy 5 też już z niedoczekania śmignie się tu i ówdzie...
Kto łączy się ze mną w bólu przy butelce warki, ręka w górę
