Binio Ty sieroto jedna, moje ulubione RC46 zniszczyć, eh..
Szkoda sprzęta, oj szkoda. O Ciebie się nie martwiłem, bo pewnie połowę wgnieceń w astrze to sam zrobiłeś
P.S. Wracając jeszcze do stwierdzeń Arczona. Jasne, sprzedawanie sprzęta po wypadku, z dopiskiem że jest nieruszane - to kłamstwo, zasługuje na naganę, jest owym kurestwem. Ale potępianie podejścia - że na wypadku (o który, przypominam - motocyklista się nie prosi) chce się po prostu jak najwięcej zarobić - jest dla mnie dziwne. I nie wiem, czy robienie z siebei frajera - bo ktoś komu wyrządzono krzywdę (w tym wypadku motocyklowo-majątkowo) nie kombinuje, by dostać za to zadośćuczynienie - tak, w moich oczach jest frajerem - nie wiem, dlaczego niby takie, podkreślam frajerskie, podejście ma być bardziej szlachetne?