Diego, ja się cieszę że on mi spadł i się potłukł bo już miałem dość jak on się telepał po stelażu, a teraz mam motywatora aby zakupić coś lepszego

ale cóż to było za przeżycie odstawiłem kolegę do Kłoczewa, wypakował wszystko z kufra co jego, a mnie coś tknęło

i spakowałem się do tankbag'a i ruszyłem na Wawę nagle poprzeczne nierówności o dużej częstotliwości, odjąłem gaz co by spokojnie przejechać. Uderzenie w plecy...

... pomyślałem kolega kiepsko zamknął kufer i się otworzył, lewa ręka do tyłu a tu brak kufra na moto

przyhamowałem a tu nagle lotem kosząco-koziołkującym wyprzedza mnie coś znajomego

o kur.. kufer leci w las i do rowu. niestety te dwie fasolki mocujące z przodu kufra pękły (chiński plajstik nie wycimał) i rygiel wygięty w drugą stronę. nie było sensu go z powrotem zakładać bo na obwodnicy Garwolina mógłby wyprzedzić nie tylko mnie
