polatałem kiedyś po pustyni w Afryce. Gostek w arafatce obiecał, że dostanę też "nówka funkiel nie śmigana".
Jak wsiadlem i odpaliłem to wchodził sam na obroty do odcięcia -trzeba było ruszyć żeby obroty sie ustabilizowały, ale po minucie znów sie sam rozkrecał więc znowu parę metrów do przodu, a tu moj arabski przyjaciel nadlatuje z ryjem, ze wyjeżdźam z szyku, a pustynia niebezpieczna noca, lwy, tygrysy, słonie, skorpiony i alkaida. To ja mu na to, że ja z Bolanda jestem i my mamy gorzej na codzień: PiS, Samoobrona,blokady dróg i dziurawy asfalt posypany piachem na winklach. To on ze nicht fersztejen.
Za chwilę silnik zmienił barwę na ciemnoczerwoną, a roztopione buty spłyneły na pustynię. Dostałem zastępczego - ten palił tylko jednym reflektorem, ale była pełnia księżyca więc po co straszyć skorpiony. Ruszyliśmy -ja na końcu kawalkady. Jak wjechaliśmy na pustynię - po kilometrze truposz zdechł. Kręcenie starterem spowodowało jedynie poważne rozładowanie akumulatora. Zostaliśmy z plecaczkiem sami. Pustynia,noc, pełnia księżyca - pełnia romantyzmu, a na horyzoncie oddalające się czerwone swiatełka karawany.
Za chwilę nadjechała "ekipa techniczna" - podeliberowali, dorżnęli akumulator, poswicili zapalniczką do baku, zdjęli wężyk, poszukali po pustyni i znaleźli zapiaszczoną butelke po Coca-coli, zakręcili starterem, otrzepali o kolano flaszkę i utoczyli ze swego tak 3/4, zalali - popchneli i odjeżdżając krzyknęli z uśmiechem "go go my friend!".
Na horyzoncie nikneły ostatnie czerwone światła karawany, jedno oko nie było w stanie oświetlić śladów opon - nie zostało nic innego jak tylko PYDA!!! Po trzecim dlugim locie z wydmy plecaczek zgłosił zastrzezenia co do "techniki jazdy" - "Ty to ZAWSZE musisz szaleć!"
A ja na to z niewinną miną - "Nie możemy się zgubić, musze ich dogonić - pustynia jest niebezpieczna, czytałaś >>W pustyni i w puszczy<<?"
To była jazda mojego życia... plecaczka też bo dopiero kolacja przy swiecach pod palmami (50USD+ bakszysz) ociepliła ochłodzone mocno stosunki
Quady? - generalnie jestem na tak. tylko dziwnie się człowiek przechyla na zakrętach. Jakby nie w te stronę co trzeba

alkohol - nawet pity bez umiaru, nie przyćmi bólu po stracie przyjaciela... 16.10.2007 ROADS