GRECJA 2009

Miałeś jakaś niezłą akcję i chcesz sie podzielić? Chcesz opowiedzieć o swojej wyprawie? Dawaj dawaj.
Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

GRECJA 2009

Post autor: grzegrzol » czw 01 paź 2009, 14:31

Dzień pierwszy Sobota 12 września

Spotykamy się w miejscowości Walton-on-Thames o godz 4:30 i kierujemy się do najbliższego zjazdu na autostradę, która zaprowadzi nas do portu w Dover. Bilety na prom wykupiliśmy tydzień wcześniej i tym razem najtańszym przewoźnikiem okazał się P&O (20 funtów za motocykl i dwie osoby: bilet w jedną stronę).Szybko pokonujemy odcinek do Dover (i nawet nie padało) i o 5:25 wjeżdżamy na prom. Rejs przebiega bezproblemowo i punktualnie według rozkładu lądujemy w Calais o godz 8:05 miejscowego czasu. Kolejne godziny to monotonne nawijanie kilometrów po francuskich autostradach. Około godziny 15 postanawiamy trochę odpocząć od monotonii i zjeżdżamy z autostrady.

Obrazek

Obrazek


Z czasem ruch zaczyna się natężać i wracamy na autostradę. Część autostrad we Francji jest płatna i przejazd przez ten kraj kosztuje nas jakieś 20 euro. Do Szwajcarii docieramy około godz 19, robimy zakupy i zaczynamy rozglądać się za noclegiem. Camping znajdujemy o godz 21 i rozbijamy się już po ciemku. Wciągamy kolację i kosztujemy taniego wina (5l w plastikowym baniaku kosztowało 5 euro), którego jednak nie daje się pić, bo nie jesteśmy amatorami octu , kładziemy się więc spać.Koszt campingu to 19 euro za motocykl, 2 osoby plus namiot.

Dzień drugi Niedziela 13 września

Temperatura powietrza spada w nocy do 8 stopni i trochę marzniemy. Wstajemy o 7, jemy śniadanie, składamy namioty i parę minut po 8 jesteśmy gotowi do drogi. Jako, że w Szwajcarii aby poruszać się po autostradach należy posiadać ważną winietę (można kupić winietę wyłącznie na rok czasu 30 euro za motocykl), zaplanowaliśmy, że będziemy używać tylko dróg niepłatnych. Przejechanie całej Szwajcarii zajmuje nam większą część dnia.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek



Granicę z Włochami przekraczamy wysoko w Alpach o godz 17.

Obrazek



Krętymi drogami zjeżdżamy do miejscowości Lecco gdzie zostajemy na noc. (camping kosztuje 20 euro, browar z kija 4,5euro)
Ostatnio zmieniony wt 06 paź 2009, 12:12 przez grzegrzol, łącznie zmieniany 2 razy.
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » czw 01 paź 2009, 14:40

Dzień trzeci Poniedziałek 14 września

Po przekroczeniu pasma górskiego temperatura powietrza zauważalnie wzrosła i w nocy wynosiła 15 stopni. O 9 po śniadaniu ruszamy w drogę. Niestety po 5 kilometrach w jednym z motocykli wystąpił problem z elektryką i zmuszeni jesteśmy do postoju na stacji benzynowej. Korzystając z okazji, kobiełki pognały w miasto. Po pół godziny wszystko jest już w porządku i ruszamy dalej by po 7 km znów się zatrzymać, tym razem by wbić się w kondoniki bo właśnie zaczęło padać. Z Lecco kierujemy się na Bergamo gdzie jest wjazd na autostradę. Jako, że jest poniedziałek obawiamy się korków przy Veronie lub Vincczency, ale na szczęście nie napotykamy dłuższych przestojów, jedynym utrudnieniem jest ciągle padający deszcz. Autostrady we Włoszech to kolejne 20 euro. Do portu w Wenecji docieramy około 14. Tam spotykamy się z resztą ekipy, która wystartowała z Polski już w piątek. Godzinę spędzamy w kolejce do odprawy i chwilę po 15 wjeżdżamy na prom. (Mamy wykupiony bilet grupowy na 8 motocykli 16 osób i jedną kajutę 4 osobową - kupiony 3 miesiące wcześniej. Cena to 150 funtów za motocykl i 2 osoby w dwie strony). O godz 17, w strugach deszczu opuszczamy Wenecję. Zaczynamy degustację zacieru z Polski i około 21 urywa mi się film. Ostatnie co pamiętam to to, że zrobiło się cieplej.
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » czw 01 paź 2009, 15:44

Dzień czwarty Wtorek 15 września

"Syndrom Dnia Następnego" nie pozwala mi się poruszyć atakując mój czerep falami nieopisanego bólu. Około 15 mój organizm wyrzuca z siebie jakąś zieloną substancje, co powoduje, że czuję się ciut lepiej. Próbuję przypomnieć sobie skąd ona się we mnie wzięła, ale szybko daję sobie spokój i przez następne kilka godzin dogorywuję na pokładzie w promieniach słońca nie myśląc już o niczym. Wieczorem udajemy się na kolację do promowej jadłodajni gdzie płacimy od 36 do 52 euro za parę - drogo i niezbyt smacznie (wiemy już,że w drodze powrotnej tu nie zawitamy). Prom z Venecji do Patras w Grecji płynie 36 godzin więc około 23 zalegamy na leżakach i walimy w kimę .
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » czw 01 paź 2009, 15:45

Ciąg dalszy nastąpi jutro
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
kris2k
klepacz
klepacz
Posty: 1395
Rejestracja: pt 03 paź 2008, 12:06
Imię: Krzysztof
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Kontakt:

Post autor: kris2k » czw 01 paź 2009, 17:51

Czekam z niecierpliwoscia na dalszy ciag :)

Pytanie szczegolowe... winietka na autostray we Wloszech? Podales ze 20euro ale nie napisales na jak dlugo? (rok/pol roku/miesiac)

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » czw 01 paź 2009, 18:13

We Wloszech od bramki do bramki. Winiety w Szwajcarii i Austrii(10 dni 4 euro).
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
kris2k
klepacz
klepacz
Posty: 1395
Rejestracja: pt 03 paź 2008, 12:06
Imię: Krzysztof
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Kontakt:

Re: GRECJA 2009

Post autor: kris2k » czw 01 paź 2009, 18:24

grzegrzol pisze: Jako, że w Szwajcarii aby poruszać się po autostradach należy posiadać ważną winietę (można kupić winietę wyłącznie na rok czasu 30 euro za motocykl), zaplanowaliśmy, że będziemy używać tylko dróg niepłatnych
To jak z ta Szwajcaria :?:

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » pt 02 paź 2009, 11:42

Faktycznie trochę zagmatwałem; sytuacja wygląda tak;
w Szwajcarii winietę można wykupić tylko na rok(30 euro)
w Austrii można wykupić winiety w różnych opcjach. Najtańsza jest na 10 dni i kosztuje 4.40 euro za motocykl.
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
kris2k
klepacz
klepacz
Posty: 1395
Rejestracja: pt 03 paź 2008, 12:06
Imię: Krzysztof
województwo: śląskie
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Kontakt:

Post autor: kris2k » pt 02 paź 2009, 12:41

Dzieki za sprostowanie :) ...no to czekamy na dalszy ciag relacji 8)

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » pt 02 paź 2009, 12:57

Dzień piąty Środa 16 września

Z pokładu zwijamy się o 3:30 aby zdążyć się spakować i pozbierać graty z kajuty, która jest tak mała ,że musimy to robić na raty po trzy osoby. Po godzinie jesteśmy gotowi i ruszamy w stronę motocykli. Spacer do ładowni(3 piętra niżej) w pełnym rynsztunku z całym naszym dobytkiem sprawia, że pot leje się z nas strumieniami. Temperatura w ładowni sięga 28 stopni i niecierpliwimy się by już znaleźć się na zewnątrz. Na ląd zjeżdżamy około 5 rano czasu lokalnego. Świeże powietrze nie przynosi wielkiej ulgi bo temperatura w porcie w Patras to 25 stopni. Ruszamy w stronę środkowej części Peloponezu aby obejrzeć jakiś klasztor. Celowo piszę jakiś, bo nie zapamiętałem jego nazwy gdyż wcale do niego nie dotarliśmy. Nie będę jednak uprzedzał faktów. Szybko mijamy uśpione miasto i droga zaczyna się stromo wznosić. Jest ciemno a droga wąska i kręta - nasza prędkość spada do 60km/h. Z każdym przejechanym kilometrem spada też temperatura i tuż przed świtem jest już tylko 12 stopni. Zatrzymujemy się na poboczu coby przywdziać dodatkową odzież i po chwili otacza nas stado owiec podążających na pastwisko.

Obrazek

Po krótkim postoju ruszamy dalej. Jest już jasno więc podziwiamy widoki.



Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Około godziny 8 zatrzymujemy się przy "barosklepie" by wypić coś ciepłego. Pomimo, że pani nie rozumie po angielsku, z zamówieniem kawy nie ma problemu. Z herbatą nie było już tak prosto, ale w końcu okazuję się, że pani rozumie "czaj". Robimy zakupy i tniemy dalej by około dziesiątej stanąć na popas. Wciągamy śniadanko ciesząc się promieniami słońca: temperatura wzrasta do 25 stopni. Po posiłku jedziem dalej:


Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przed południem docieramy do miejscowości, w pobliżu której, ma znajdować się klasztor.

Obrazek


Przez ponad godzinę błądzimy po okolicy, lecz nic nie znajdujemy. Na nic zdała się nawigacja satelitarna. W końcu odnajdujemy drogę prowadzącą do klasztoru ale okazuję się, że jest ona zamknięta z powodu remontu. Robotnicy nie są w stanie udzielić nam żadnych informacji w innym języku niż grecki. Upał doskwiera dość mocno (jest już 30 stopni), więc w końcu decydujemy darować sobie dalsze poszukiwania .

Obrazek


Pora jest jeszcze wczesna, więc kierujemy się ku wschodniemu wybrzeżu Poloponezu ku miejscowości Paralio Astros .

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W miarę jak zbliżamy się do morza flora zaczyna się zmieniać.


Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nad samo morze docieramy około piętnastej, ale snujemy się jeszcze przez jakiś czas wzdłuż wybrzeża w poszukiwaniu campingu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Znajdujemy camping położony tuż przy plaży w cenie 18 euro( jako, że jest po sezonie łatwo udaje nam się zbić cenę do 15 euro) za dobę. Rozbijamy namioty i walimy do sklepu po niezbędne zaopatrzenie czyli wódkę , owoce i chleb. Przy okazji postanawiamy spróbować greckiej gorzały,która zwie się Uzo. Bierzemy kilka flaszek i udajemy się na plażę koło campingu. Na miejscu okazuję się, że grecka wóda jest anyżowa i nie utrafia w gusta Polaków. Mi osobiście wystarcza sam zapach by stwierdzić, że nie da się tego pić, mimo to próbuję - w smaku przypomina absynt. Nie potrafię się to tego przekonać i do końca wieczoru raczę się tradycyjną wódką. Jako,że świętokradztwem byłoby wylanie alkoholu, inni przez jakiś czas jeszcze męczą grecką anyżówkę by w końcu się poddać i przerzucić się na polską cytrynówkę. Uzo musi poczekać do następnego starcia. Około 23, "lekko" zważeni zwijamy się z plaży by zrobić jeszcze po rozchodniaczku przy namiotach. Jest ciepło ale nie duszno więc śpi się wspaniale(chyba) :lol:

Obrazek
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
elco
klepacz
klepacz
Posty: 911
Rejestracja: sob 07 mar 2009, 21:49
Imię: Tomek
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Wałbrzych/Wrocław
Kontakt:

Post autor: elco » pt 02 paź 2009, 20:50

Czytajac to i ogladajac fotorelacje lezka mi sie w oku zakrecila...
W przyszlym sezonie sobie nie odpuszcze i takze rusze w trase.
Gratuluje udanej wycieczki, tudziez podrozy !!!
"Wystarczy by dobry człowiek nie robił nic a zło zatriumfuje" E.Burke.

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » sob 03 paź 2009, 17:29

Dzień szósty Czwartek 17 września

Już poprzedniego dnia ustaliliśmy, że cały dzień spędzamy na plaży. Niespiesznie jemy śniadanie i tuż przed południem jesteśmy nad wodą. Woda w morzu ciepła i o sporym zasoleniu więc nawet nie trzeba się ruszać by unosić się na powierzchni. Po południu udajemy się do pobliskiej knajpki by skosztować greckiej kuchni. Zamawiamy między innymi "suvlaki" z kurczaka(szaszłyki) i jakieś danie z koziego mięsa. Jest już po sezonie i całe miasto świeci pustkami mimo to na żarełko czekamy dość długo. Cena posiłku to od 13 do 21 euro za parę. Na camping wracamy już po ciemku. Część z nas znów próbuje swych sił w starciu z uzo tym razem podstępnie dolewając do niego wina, piwa i innych uzdatniaczy. Zabiegi te chyba wprowadziły Zeusa we wściekłość bo zsyła na nas burzę z piorunami (na szczęście , żadna błyskawica nie trafia w nasze namioty choć było bardzo blisko). Nawałnica szybko przechodzi i pozostaje tylko lekko siąpiący deszczyk, przy którym momentalnie zasypiam.
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » sob 03 paź 2009, 17:35

Dzień siódmy Piątek 18 września

Dziś w planach mamy dojechanie do stolicy i znalezienie w okolicy campingu. Zwiedzanie zaplanowaliśmy na dzień następny. Około 11 wyruszamy z obozowiska i wzdłuż wybrzeża kierujemy się do Aten.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po drodze zahaczamy o Mykeny

Obrazek


Peloponez opuszczamy przejeżdżając nad przesmykiem korynckim.

Obrazek
Obrazek

Do Aten docieramy w godzinach popołudniowego szczytu. Obowiązuje tam zasada kto pierwszy ten lepszy i trzeba mieć oczy dookoła głowy. Jako, że motóry w pełni obładowane to przeciskanie się w korkach nie idzie nam za dobrze. Ze stolicy wydostajemy się późnym popołudniem i rozglądamy się za campingiem.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Niestety nie mamy szczęścia, bo w okolicy nie ma żadnego pola namiotowego. Zmęczeni jazdą i całodziennym upałem postanawiamy zrezygnować z dalszych poszukiwań campingu. Nocujemy w hotelu Aleksander, 40 km od Aten. Cena to 20 euro od osoby, więc nie ma tragedii.
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » wt 06 paź 2009, 03:21

Dzień ósmy Sobota 19 września

Wstajemy o 9 i udajemy się do hotelowej jadłodajni na śniadanie. Tam dowiadujemy się( od pracującej tam Polki), że do centrum Aten możemy się dostać autobusem, którego przystanek jest tuż przy hotelu. Jako, że sprzęty mają dziś wolne, to przed wyjściem zaopatrujemy się jeszcze w odpowiedni "doping" (przy takim upale bardzo ważne jest uzupełnianie płynów :lol: ). Autobus dowozi nas do centrum po około godzinie (cena biletu 4.20 euro w jedną stronę). Z przystanku kierujemy się do sklepu aby znów uzupełnić płyny. Niestety oprócz setek rodzajów uzo wybór jest niewielki. Bierzemy więc to co jest( 0,7 smirnoffa kosztuje 15 euro)i podążamy w stronę Akropolis. Przed wejściem "uzdatniamy" 2 litrową colę i ruszamy pod górę(bilet wstępu do Akropolu to 12 euro od osoby).

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po zejściu z ruin, żeńska część wycieczki udaje się na zakupy, a męska część na parkową ławeczkę coby znów się nie odwodnić. Umilając sobie czas oczekiwania jeszcze dwa razy musimy uzupełnić zaopatrzenie. Do hotelu wracamy około 17 i od razu udajemy się na plażę. Na kolację wracamy już po zmroku.
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

Awatar użytkownika
grzegrzol
pisarz
pisarz
Posty: 405
Rejestracja: czw 28 maja 2009, 13:30
Imię: grzegorz
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: londyn

Post autor: grzegrzol » czw 08 paź 2009, 12:05

Dzień dziewiąty Niedziela 20 Września

Z hotelu wyruszamy około 10 i kierujemy się ku miejscowości Trikala. Naszym celem na dziś jest miejscowość Kalabaka, w okolicy, której znajdują się sławne meteory. Jazda zajmuje nam większą część dnia i na miejsce docieramy około 16. Ze znalezieniem campingu nie ma tym razem problemu. Jako, że jest już późne popołudnie zwiedzanie Meteorów musimy przełożyć na dzień następny.
RZEŹNIK ZE SHROPSHIRE

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości