Własnie skasowałem swoją VFRke.
: śr 10 sie 2011, 16:00
3 dni temu miałem 'małą' kolizje.....
Jadąc z pasażerem.. ok 100km/h z Biedruska do poznania (asfalt idealny) auto jadące przede mną musiało dość gwałtownie zwolnić ze względu na wyprzedzający pojazd z naprzeciwka. ja również musiałem nacisnąć heble... i nagle do teraz tego nie kumam, kierownicą zaczęło telepotać na lewo i prawo. Wszystko działo się w ułamku sekundy....
Motocykl się położył i uderzył w nadjeżdżający z na naprzeciwka samochód golf 3. i przy okazji odbił się od niego lecąc prawie na mnie...
My na szczęście szlifowaliśmy na swoim pasie ruchu w nic nie uderzając.
szkody widoczne na zdjęciach, kasacja. Motek uderzył przodem i górą w auto. Rama popękana w kilku miejscach. Praktycznie rzeźnia.
My tylko delikatne zadrapania. Ja miałem ciuchy tekstylne i szlifowałem po asfalcie, Plecak miał normalne ciuchy i na szczęście zaliczył trawę wzdłuż drogi.
Kurki, spodnie na śmietnik. kask plecaka na śmietnik.
Generalnie szczęście, że żyjemy;)
moto out.
I jeszcze chwile przed zalałem go za 8 dych.
Wszystko poszło się......
1000km temu wymieniałem łożyska główki ramy...
Nie wiem na co zwalić winę, po za tym, że 'jechałem odrobinę za szybko, że nie zachowałem odpowiedniej odległości od poprzedzającego auta...'
Dlaczego tą kierą zaczęło rzucać? za słabo trzymałem? ......nie dało jej się utrzymać....... pewnie jak bym puścił hamulec to by bym się uratował, ale.. nie znalazłem na to czas... momentalnie szurałem sobą po asfalcie......
Jadąc z pasażerem.. ok 100km/h z Biedruska do poznania (asfalt idealny) auto jadące przede mną musiało dość gwałtownie zwolnić ze względu na wyprzedzający pojazd z naprzeciwka. ja również musiałem nacisnąć heble... i nagle do teraz tego nie kumam, kierownicą zaczęło telepotać na lewo i prawo. Wszystko działo się w ułamku sekundy....
Motocykl się położył i uderzył w nadjeżdżający z na naprzeciwka samochód golf 3. i przy okazji odbił się od niego lecąc prawie na mnie...
My na szczęście szlifowaliśmy na swoim pasie ruchu w nic nie uderzając.
szkody widoczne na zdjęciach, kasacja. Motek uderzył przodem i górą w auto. Rama popękana w kilku miejscach. Praktycznie rzeźnia.
My tylko delikatne zadrapania. Ja miałem ciuchy tekstylne i szlifowałem po asfalcie, Plecak miał normalne ciuchy i na szczęście zaliczył trawę wzdłuż drogi.
Kurki, spodnie na śmietnik. kask plecaka na śmietnik.
Generalnie szczęście, że żyjemy;)
moto out.
I jeszcze chwile przed zalałem go za 8 dych.
Wszystko poszło się......
1000km temu wymieniałem łożyska główki ramy...
Nie wiem na co zwalić winę, po za tym, że 'jechałem odrobinę za szybko, że nie zachowałem odpowiedniej odległości od poprzedzającego auta...'
Dlaczego tą kierą zaczęło rzucać? za słabo trzymałem? ......nie dało jej się utrzymać....... pewnie jak bym puścił hamulec to by bym się uratował, ale.. nie znalazłem na to czas... momentalnie szurałem sobą po asfalcie......