pisałem o kumplu, który w zeszłym roku pod Wcycami szlifnął się w t-szercie i krótkich spodenkach i bez rękawic, ale w kasku. do 100m szlifował czarne. Miał około 120 jak się spotkał z matką ziemią. Po pierwszym kontakcie głową z podłożem spadł mu kask (był zbyt lekko zapięty) na szczęscie już więcej o nic głową nie uderzył.
Nie miał żadnych złamań, naciąnięte nadgarstki i ogólne potłuczenia. Niestety w takim wypadku najczęstsze obrazenia to oparzenia. Kto tego nie przeżył ten nie wie co to za ból.
Na kolanie brakuje mu skóry o powierzchni dłoni. Na plecach, nogach, łokciach, biodrach pozdzierana i popalona skóra. Krew lała się strumieniami. W szpitalu pan doktor nie dał mu żadnych środków przeciwbólowych z komentarzem, "a po co to przecież "dawca' takim to wszystko jedno".
Byc moze gdybym tam wtedy był to pan Hipokrates musiałby wypić zawartość wszystkich basenów i kaczek na oddziale i grzecznie poprosić o dokładkę. Ale dzis już nie jestem pewny czy sam bym nie poprosił o niepodanie środków przecwbólowych dla kolegi.
Dzisiaj jak wsiada na motocykl - bez względu na warunki atmosferyczne zakłada kombi, dopina kask, sprawdza rekawice.
To co przeżyl prze pół roczną rehabilitację to trudno opisać. Żeby się wysiusiać musiał prosić o pomoc, rany strasznie się paskudziły, a gdy kończyło się działanie środka przeciwbólowego to patrzył na zegarek - kiedy nastepna dawka.
Jest facetem więc blizny go nie szpecą, wręcz przeciwnie, ale dziewczyny niech się zastanowią czy do końca życia na plaży chcą nosić koszule z długim rękawem i długie spodnie.
Byc może nie zastanawialiście się co jeszcze dają ochraniacze, pas nerkowy oprócz doraźnego zabezpieczenia przed szlifem.
Nasze stawy i organy wewnętrzne (nerki) są piekielnie wrażliwe na wychłodzenie.
Ktoś powie a jak tu się wychłodzic gdy upał 30 stopni w cieniu i pot sie leje nawet pod lekkimi dżinsami i koszulą.
Nasz organizm ma temperaturę około 36,6 stopnia Celsjusza i wychłodzić go może nawet 32 stopnie jeśli stworzymy do tego odpowiednie warunki.
Ja na kursie fizyki w szkole powszechnej wolałem obmacywac sie z dziewczynami za murkiem szkolnym,a lbo gfrac w nogę, ale gdzieś słysząlem , że wymiana ciepła pomiedzy dwoma środowiskami uzalezniona jest od kilku czynników:
Współczynnika wymiany ciepła, powierzchni wymiany i róznicy temperatur.
powierzchnia jest stała
różnica temperatur może byc 6 może być 16 stopni C (dla 20C temp otoczenia)
a od czego zalezy współczynnik wymiany ciepła. Jezeli zakładamy wymianę pomiędzy ciałem ludzkim i powietrzem jest uzależniona od prędkości przepływu powietrza wokół naszego ciała. Inna bedzie kiedy idziemy z dziewczyną po plaży z v=5km/h i wielokrotnie wyższa gdy zapie.alamy 220km/h po obwodnicy.
Jest jeszcze jeden czynik, który pewnie nie jest Wam obcy jako motocyklistom. Więcej ciepła odbierze powietrze od mokrej skóry niż od suchej. Dochodzi do tego jeszcze czynnik pochłaniana energi z podłoża przez parująca ciecz.
Reasumując : jadąc motocyklem w upalny dzień, gdy na postojach lekko się pocimy, a na budziku niewiadomo skąd pojawia się dwójeczka, ale nawet przy 80km/h - możemy baaaardzo poważnie schłodzić sobie stawy i nerki.
Nie jestem lekarzem, ale Wasz pierwszego kontaktu może Wam uświadomić jaki efekt ZA KILKA LAT bedzie miał taki sposób dewastacji organizmu.
Jeżeli - nie macie na tyle wyobraźni, zeby pokojarzyć powyższe fakty i przekalkulowac ich konsekwencje BYĆ MOZE NIE MACIE WYSTARCZAJĄCEJ WYOBRAŹNI, ABY W OGÓLE WSIADAĆ NA MOTOCYKL.
Z wyobraźnią jest jak ze świeżością kotleta - albo jest, albo jej nie ma.
Motocyklista, aby przeżyć musi mieć WYOBRAŹNIĘ ZA INNYCH UCZESTNIKÓW RUCHU DROGOWEGO. A jak nie ma jej nawet dla siebie?
a teraz już konkretnie na temat:
Jeżdże w 2 częściowym kombinezonie z tkaniny pliamidowej (tzw CORDURA firmy DUPONT) i posiadającym dwie podpinane wkładki. Jedna to tzw klasyczna membrana z PTFE - nazwa handlowa TEFLON firmy DUPONT, albo GORETEX firmy W.L. GORE (tak tak ten sam policzterofluoroetylen, który jest składnikiem SPRAYSYFU do samorania lańcucha i lezy na patelni). Mała dygresja - robi się z tego sztuczne stawy jak już sobie ktoś swoje rozwali jeżdżąc bez ochrony stawów
Ta membrana odpowiedzialna jest za ochrone przed wiatrem i deszczem z jednej strony, a tzw oddychająca czyli umozliwiająca odparownie pary wodnej znad powierzchni ciała - dając tzw komfort termiczny.
Druga podpinka to tzw. OUTLAST - jak piszą w ulotce działa to jak akumulator termiczny. Gdy jest baaardzo gorąco pochłania nadmiar energii cieplnej, a gdy jest zimno izoluje przed wychłodzeniem.
Jeździłem w tym przy -2C i nie marzłem, przy +25 i więcej wypinam te wynalazki i jeźdżę w samej zewnętrznej warstwie. Oczywiśnie wszędzie (gdzie trzeba) mam polimerowe ochraniacze (kolana, biodra, plecy barki łokcie). Zawsze w rękawicach i butach skórzanych i ZAWSZE z pasem nerkowym z OUTLASTU. Na gorąco mam lżejsze rękawice na wiosnę i jesień cieplejsze też z OUTLASTEM.
Moim zdaniem dobra skóra (min 1.2mm) lepiej chroni przed ślizgiem niż CORDURA itp wynalazki poliamidowe, ale trudniej w niej zachowac komfort termiczny szczególnie podczas jazdy mieskiej. I lepiej chroni przed deszczem.
To co pokazał Fabiq - dla mnie rewelacja na gorące dni
Fajną rzecz ma Knight. Specjalne dżinsy z gęsto tjkanego materiału - ochrona przed wiatrem i z kieszeniami i wkładkami zabezpieczającymi jak w normalnych kombi. odpina się jeden pasek wyciąga z kieszonek i wyglądamy jak w normalnych dzinach - jak mówi Knight - " i mogę iść na egzamin".
Życze Wam wszystkim również zdanego egzaminu z WYOBRAŹNI