Plpablo pisze:czego się spodziewać szczególnie Serbia i Bośnia oraz czy jest to wykonalne w ogóle
Przelatywaliśmy tamtędy w ubiegłym roku z
Kierownikiem i Lolkiem. W Bośni mieliśmy 2 noclegi (w Sarajewie i w jakiejś dziurze nieopodal granicy z Serbią), a przez Serbię przelecieliśmy zatrzymując się tylko na CPNach.
Ad Bośni i Hercegowiny:
Jeżeli pytasz o bezpieczeństwo - śmiało można jechać. W tej krainie pełnej Golfów I i II oraz bystrookich, śniadych koleżków można poczuć się nieswojo (szczególnie na głębokiej prowincji) - niektórzy sprawiają wrażenie, jakby w razie spięcia nie zamierzali się bić, tylko wyebać Ci kosę, ale nic złego nas nie spotkało. Gdy byliśmy w drodze, często nas pozdrawiano mrugnięciem świateł czy machaniem. Z drugiej strony chwilami odczuwaliśmy unoszące się w powietrzu nieprzyjazne nastawienie (zwłaszcza w Srebrenicy).
Jeżeli pytasz o stan dróg - śmiało można jechać. W Bośni na prowincji trzeba uważać, bo sporo krów i kóz łazi przy drogach samopas, za to asfalt niczego sobie. Są odcinki nienaprawione po wojnie, ale to tylko miejscami. Można też napotkać utrudnienia spowodowane remontami.
Jeżeli pytasz o pały - śmiało można jechać. Bośnia to kraj psów i innych mundurowych - dużo ich się tam kręci. Jednak, mimo że przynajmniej raz nas z radaru ustrzelili, nigdy nikt nie zatrzymał nas do kontroli.
Jeżeli pytasz o widoki - warto jechać. Chwilami człowieka przechodzą ciary (te negatywne), gdy przejeżdża się przez wioski pełne spalonych, podziurawionych kulami, czy zniszczonych pociskami domów, ale to tylko miejscami. Za to krajobraz: góry i lasy - rewelacja.
Jeżeli pytasz o paliwo - chooyowe, szampon leje się z dystrybutorów.
Ad Serbii - przelecieliśmy ją w kilka godzin, tnąc autostradą, zatrzymując się tylko na stacjach, więc niewiele Ci powiem.
Reasumując: baaaaardzo chętnie wybrałbym się jeszcze z kumplami, by dłużej pokręcić się po tych rejonach, spędzić w krajach bałkańskich więcej czasu i lepiej je poznać. Jednak gdybym miał jechać tam we dwójkę, tylko z babeczką, to pewniej czułbym się w Serbii niż w Bośni (choć przez uznanie niepodległości Kosowa (wstyd mi za nasz rząd) mogą nas tam nie lubić).
Natomiast jeśli zamierzasz potraktować te państwa jako kraje tranzytowe i śmignąć przez nie na raz, trzymając się głównych dróg czy autostrad, ewentualnie z jednym, czy dwoma noclegami w dużych miastach, to nie masz czego się obawiać i śmiało możesz jechać. Bez napinki i specjalnego celowania, by na noc zostać akurat tu, czy tu.
Swoją drogą pod względem klubów i życia nocnego - z europejskich miast - Belgrad ustępuje ponoć jedynie Londynowi.