jechalem jak sie okazalo sam (z kumplem na plecaku). nikt z centurium nie chcial sie z nami zabrac, czyzby wszyscy pracowali w poniedzialek?

podroz byla dosc dluga poniewaz mielismy dluzszy przystanek w ostrodzie zeby spotkac sie z kolega.
piszac te slowa oswiadczam iz jestesmy cali i zdrowi w domach. deal przebiegl pomyslnie, sprzedajacy okazal sie "kolega kolegi", moto jakos chodzi tylko trzeba bylo w drodze powrotnej podkleic rame na poxipol.
bardzo chcialbym podziekowac vikingom za goscine
- kolczykowi za to ze wlaczyl mu sie tryb przewodnika
- wasylowi za bardzo ciekawe historie, ktore nie pozwalaly nam sie nudzic
- poscigowi za ogladniecie moto - szkoda, ze nie dane bylo nam sie spotkac
mam nadzieje, ze zobaczymy sie w lipcu i bedzie wiecej czasu zeby cos rozpracowac i skoczyc w te slynne miejsca o ktorych opowiadal wasyl
dzien mozna uznac za bardzo pozytywny, za wyjatkiem malego incydentu z palami w drodze powrotnej (ja 9pktow, piotrek 14...). no to sobie kuwa pojechalem do lublina
