Zajazd na Komarówkę 29 marca 2007
- knight
- pisarz
- Posty: 304
- Rejestracja: wt 19 wrz 2006, 19:47
- Imię: Jakub
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Bydgoszcz (Gdańsk)
Jakieś pomówinia co do toru
P
Moje podnóżki też poprzycierane (mój debiut)
I zatrzymywałem się tylko żeby ochłonąć
Super zabawa i na początku stres, żeby sie nie polożyć,
trzeba będzie czesciej do Lublina zaglądać
A po powrocie do Jacka, moje aku sie ugotowało
ale regulatora jeszcze nie wymieniałem
P

Moje podnóżki też poprzycierane (mój debiut)
I zatrzymywałem się tylko żeby ochłonąć

Super zabawa i na początku stres, żeby sie nie polożyć,
trzeba będzie czesciej do Lublina zaglądać

A po powrocie do Jacka, moje aku sie ugotowało

ale regulatora jeszcze nie wymieniałem

- Jacko
- ostry klepacz
- Posty: 2208
- Rejestracja: sob 19 sie 2006, 12:20
- Imię: Jacek
- województwo: lubelskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Komarówka Podlaska
- Kontakt:
no dobra, w końcu sie ocknąłem
Baaaaardzo mi miło było Was gościć (kto nie był niech żałuje
)
Cieszy mnie to że znowy nowe mordki co poznałem he he
Nie jestem z Lublina
Ale na torze było na prawdę suuuper.
Już można sie po mału umawiać na natępne śmiganie
A tymczasme coś mnie choroba goni..........chyba wsiądę na moto i będę uciekał.
Dzięki raz jeszcze za przybycie.
[ Dodano: 2007-04-01, 13:23 ]
A jeszcze napiszę że Ci co żałują niech żałują dalej he he
Przecież pisałem wcześniej że kto chce to niech przyjeżdża

Baaaaardzo mi miło było Was gościć (kto nie był niech żałuje

Cieszy mnie to że znowy nowe mordki co poznałem he he

Nieśmiało chcę zauważyć że byłem na torze dopiero trzeci raz i wcale nie mam go pod nosem.Daniel VTS pisze:Jacko szaleje! Ale jak ma takie torowisko pod blokiem ot można
Nie jestem z Lublina

Ale na torze było na prawdę suuuper.
Już można sie po mału umawiać na natępne śmiganie

A tymczasme coś mnie choroba goni..........chyba wsiądę na moto i będę uciekał.
Dzięki raz jeszcze za przybycie.
[ Dodano: 2007-04-01, 13:23 ]
A jeszcze napiszę że Ci co żałują niech żałują dalej he he

Przecież pisałem wcześniej że kto chce to niech przyjeżdża

- wasyl
- stary wyjadacz
- Posty: 3148
- Rejestracja: pn 12 lut 2007, 21:19
- Imię: Daniel
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Trawa do dziś została- nie wiem z kąd?????????????Ale na torze było na prawdę suuuper.

[ Dodano: 2007-04-01, 21:32 ]
U Nas słowo droższe od pieniędzy-mówiliśmy że najeżdżamy i słowo się rzekło!!!!!Jacko pisze:Dzięki raz jeszcze za przybycie.

Jestem skromnym człowiekiem-a o swojej skromności mogę godzinami napierd.....
Nigdy nie jeździj szybciej, niż potrafi latać Twój anioł stróż !!!
Nigdy nie jeździj szybciej, niż potrafi latać Twój anioł stróż !!!
- Jacko
- ostry klepacz
- Posty: 2208
- Rejestracja: sob 19 sie 2006, 12:20
- Imię: Jacek
- województwo: lubelskie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Komarówka Podlaska
- Kontakt:
SUPER SUPERKrajan pisze:Jacko, nie martw się... będziemy niedługo się umawiać na śmiganko na torze w Lublinie

A ja mam jeszcze jedą prośbę
Kto ma zdjęcia to proszę mi przysłać na adresik jacekmil@poczta.fm
dziękkuję

- mors
- stary wyjadacz
- Posty: 3001
- Rejestracja: czw 28 wrz 2006, 10:14
- Imię: Jacek
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Sopot
- Kontakt:
Jako sprawca całego zamieszania
se se se musze napisać sprawozdanie z Zajazdu:
piątek
- godz. 14 mors odpala i rusza w kierunku Elbląga
- godz. 14.10 knight przyspiesza pisanie kolokwium i rusza za morsem (gdybym wiedział poczekałbym 10 minut)
- godz. 14.50 tradycyjne pierogi w Elblągu z dragharem
- godz. 15 dołącza knight (każdy chwali się swoim sprzętem itd) teraz jest nas juz liczba mnoga więc Zajazd na Komarówkę uznajemy za rozpoczęty.
Drzyjcie dziewczyny bo nie znacie dnia ani godziny,
chłopaki kręćcie sprzęty Zajazd na Komarówkę ROZPOCZĘTY
- godz. 16 żegnamy z bólem draghara (pozdrawiamy panią kelnerkę wielbicielkę motocykli i ich jeźdźców z pierogarni - sliczny breloczek z motocyklem pomiędzy
)
przebijamy się przez Elbląg na Łomżę. Nudy... winkle, puszki,prosta, puszki, winkle oooo policja... knight wyprzedza potem mors... zostali. A co to za niebieskie swiatełko migające za nami? Tak dla zabawy chwila ucieczki i grzecznie zjeżdżamy na pobocze. Czepiają się knighta, a mors ostentacyjnie wyciaga pilnik i podostrza swoje kły sprawdzając czubkiem palca czy sa juz wystarczająco ostre. Chłopaki sami nie wiedzieli o co im chodzi więc po krótkich negocjacjach zostawili nas w spokoju. Mors na pożegnanie pomachał im łapka co wzbudziło na ich twarzach zdumienie i pewien widoczny proces myślowy zakończony odmachaniem.
Wjeżdżamy do Łomży (350km) Wasyl juz się nie może doczekać - jedziemy do Karola. Oczywiśnie na sprzętach.
Dzięki Madzia (lepsza połowa Karola) i Karol!!!
Wiedziałem że społeczeństwo na wschodzie gościnne, ale moja watroba tego jeszcze nie wiedziała. Nakarmili, napoili - sprzęt do garażu zamknęli i odwieżli na miejsce noclegu gdzie odbyła się mała skromna uroczystość morsourodzinowa
ale szaaaa....
czwartek
o 4 rano kładziemy się spać
pobudka (dzięki Wasyl)
6.30...
rano u Karola skromne sniadanko - jajecznica z 15 jaj
Józefie święty kto to zje?
Podziwiamy swoje sprzety - odpalamy i hajda na Soplicę tzn Jacko.
Wasyl, knight, mors (no pół morsa) na Komarówkę i dalej gdzie Jacko poprowadzi.
W Warszawie Marek powoli przygotowuje się do ataku z prawej flanki
Jacko nie mógł zdzierżyć i wyrusza w nasza stronę - spotkanie w Siedlcach.
Jedziemy powoli, żeby sie nie zgubić - głowę położylem na siedzeniu pasażera i zamocowałem siatką. Jeszcze nie jestem w stanie jej założyć
Stajemy gdzieś w lesie na małe siku. Dzwoni Jacko - Gdzie jestescie bo ja już dawno za Siedlacami (to ta popsuta manetka
min 2zł na budziku)
Za chwilę nadlatuje cos czerwonego - po chwili nadlatuje ryk wydechu i dołacza do obrazu - to Jacko w skórę odzian. Pierwsze uściski i pytanko - ile lecimy?
jak to ile ile fabryka dała.
Wpadamy do Międzyrzeca do Mariusza (warsztat) krótkie deliberacje i drang nach Komarówka.
Tam wita nas Ania (dzieki za wspaniałe i gorące przyjęcie... zimne drinki tez były)
Chwila oddechu - Hubert odpala i gna do nas, my do niego, Marek dostaje informację, ze lecimy do Kazimierza... nad Wisłą.
Jadę za Wasylem i nie mogę sie nadziwić co za piekny rasowy bas się wydobywa z jego wydechu. Na parkingu knight stwierdza - urwana rura na spawie (to ja też sobie chyba urwę - taniej niż kupowac akrapovica) Szukamy złotej rączki co to cudo pospawa. Jest. Tam dochodzi nas Hubert.
Rozrastamy się jak kula śnieżna:
Jacko, Hubert, Wasyl, knight, i mors (w ilości juz okolo 3/4)
Rura pospawana, założona - decyzja nie jedziemy do Kazimierza tylko na tor do Lublina. Marek w drodze więć nie odbiera telefonu. Dostaje sms zawracaj na Lublin jedziemy na tor.
Przystanek na obiadek w przydrożnej restauracyjce. Wchodzi 5 zajefajnych motocyklistów, dziewczyny się krztusza ich faceci zielenieją. Mors od progu woła na całe gardło "Kto zamawiał nerki?". Marek dostaje kolejną informację, ze ma jechać do Lubartowa - pewnie szlag go trafia na nasze zdecydowanie. Obiad sie przedłużą. Jacko spotyka gościa, który przed 15 laty sppzredał mu MZ 250
nie dochodzi do rękoczynów.
lecimy na tor do Lublina - zgarniamy tam Marka, którego zawracamy z Lubartowa
.
Lansujemy się po Lublinie 30km/h w 6 maszyn
Hubert delikatnie zwraca uwagę puszkarzom, którzy jeżdżą nie zwracając uwagi na motocyklistów
Na torze w LUblinie cudo - Do klubu przycieraczy podnóżków i kolanek dołącza knight. Razem z Jackiem ciesza się jak dzieci. Jacko sypiąc snopami iskier spod podnóżków obciera ochraniacze na kolanach.
odwiedzamy Huberta w jego domu i witamy się z Beatą (dzięki za przyjęcie).
Powoli padamy na nos. Wracamy do Komarówki - kolejna kontrola policyjna. Robimy małe zamieszanie - ale wszystko OK rutynowa kontrola miła pogawędka, jeden z policjantów pyta się czy nie mamy motocykla z lat 30-40tych. Jacko klepie się po kieszeniach i mówi, ze nie ma.
Wracamy do Komarówki - nawinięte około 450km. Wjeżdżając do garażu czujemy smród zagotowanego elektrolitu. Padł regler knighta - przycierał nie tylko podnóżkami, ale też reglerem
.
Naprawa rano - teraz impreza. Ale o tym szaaaaa....
Rano szukamy reglera, sprawdzamy akumulator knighta – padnięty, brak prądu rozruchowego pomimo napięcia.
Jacko pędzi do Lublina po regler - po sprawdzeniu daje 18V qrnazesz jego w mordę.
Decyzja:Wasyl i mors wracają (obowiązki) knight zostaje i pojedzie na pożyczonym reglerze od Huberta (ten sam model).
Po 200km Wasylowi odpada urwane lusterko
cos jak dotąd jeszcze za mało problemów. Krótka naprawa i gnamy już bez przeszkód (jeszcze tylko raz Wasylowi rzołączyły sie kierunki) Wasyl dojeżdża do domu (520km) mors gna dalej jeszcze 110km razem około (650km).
Następnego dnia knight wraca na pożyczonym reglerze do Bydgoszczy.
To tylko skrót
Było zajeb.ście i super. Atmosfera, pogoda rewelka.
Mamy naprawdę niesamowitych kumpli.
Kartki na gwałcenie zrealizowane do IIIkwartału 2008 włącznie
Knight i mors nawinęli pewnie koło 1500km
Wszystkim jeszcze raz dziekuję i do następnego razu - oby jak najszybciej.
Chciałem pobić rekord i napisać najdłuższego posta na tym forum
Udało się?

piątek
- godz. 14 mors odpala i rusza w kierunku Elbląga
- godz. 14.10 knight przyspiesza pisanie kolokwium i rusza za morsem (gdybym wiedział poczekałbym 10 minut)
- godz. 14.50 tradycyjne pierogi w Elblągu z dragharem
- godz. 15 dołącza knight (każdy chwali się swoim sprzętem itd) teraz jest nas juz liczba mnoga więc Zajazd na Komarówkę uznajemy za rozpoczęty.
Drzyjcie dziewczyny bo nie znacie dnia ani godziny,
chłopaki kręćcie sprzęty Zajazd na Komarówkę ROZPOCZĘTY
- godz. 16 żegnamy z bólem draghara (pozdrawiamy panią kelnerkę wielbicielkę motocykli i ich jeźdźców z pierogarni - sliczny breloczek z motocyklem pomiędzy

przebijamy się przez Elbląg na Łomżę. Nudy... winkle, puszki,prosta, puszki, winkle oooo policja... knight wyprzedza potem mors... zostali. A co to za niebieskie swiatełko migające za nami? Tak dla zabawy chwila ucieczki i grzecznie zjeżdżamy na pobocze. Czepiają się knighta, a mors ostentacyjnie wyciaga pilnik i podostrza swoje kły sprawdzając czubkiem palca czy sa juz wystarczająco ostre. Chłopaki sami nie wiedzieli o co im chodzi więc po krótkich negocjacjach zostawili nas w spokoju. Mors na pożegnanie pomachał im łapka co wzbudziło na ich twarzach zdumienie i pewien widoczny proces myślowy zakończony odmachaniem.
Wjeżdżamy do Łomży (350km) Wasyl juz się nie może doczekać - jedziemy do Karola. Oczywiśnie na sprzętach.
Dzięki Madzia (lepsza połowa Karola) i Karol!!!
Wiedziałem że społeczeństwo na wschodzie gościnne, ale moja watroba tego jeszcze nie wiedziała. Nakarmili, napoili - sprzęt do garażu zamknęli i odwieżli na miejsce noclegu gdzie odbyła się mała skromna uroczystość morsourodzinowa

czwartek
o 4 rano kładziemy się spać
pobudka (dzięki Wasyl)

rano u Karola skromne sniadanko - jajecznica z 15 jaj

Podziwiamy swoje sprzety - odpalamy i hajda na Soplicę tzn Jacko.
Wasyl, knight, mors (no pół morsa) na Komarówkę i dalej gdzie Jacko poprowadzi.
W Warszawie Marek powoli przygotowuje się do ataku z prawej flanki
Jacko nie mógł zdzierżyć i wyrusza w nasza stronę - spotkanie w Siedlcach.
Jedziemy powoli, żeby sie nie zgubić - głowę położylem na siedzeniu pasażera i zamocowałem siatką. Jeszcze nie jestem w stanie jej założyć
Stajemy gdzieś w lesie na małe siku. Dzwoni Jacko - Gdzie jestescie bo ja już dawno za Siedlacami (to ta popsuta manetka

Za chwilę nadlatuje cos czerwonego - po chwili nadlatuje ryk wydechu i dołacza do obrazu - to Jacko w skórę odzian. Pierwsze uściski i pytanko - ile lecimy?

Wpadamy do Międzyrzeca do Mariusza (warsztat) krótkie deliberacje i drang nach Komarówka.
Tam wita nas Ania (dzieki za wspaniałe i gorące przyjęcie... zimne drinki tez były)
Chwila oddechu - Hubert odpala i gna do nas, my do niego, Marek dostaje informację, ze lecimy do Kazimierza... nad Wisłą.
Jadę za Wasylem i nie mogę sie nadziwić co za piekny rasowy bas się wydobywa z jego wydechu. Na parkingu knight stwierdza - urwana rura na spawie (to ja też sobie chyba urwę - taniej niż kupowac akrapovica) Szukamy złotej rączki co to cudo pospawa. Jest. Tam dochodzi nas Hubert.
Rozrastamy się jak kula śnieżna:
Jacko, Hubert, Wasyl, knight, i mors (w ilości juz okolo 3/4)
Rura pospawana, założona - decyzja nie jedziemy do Kazimierza tylko na tor do Lublina. Marek w drodze więć nie odbiera telefonu. Dostaje sms zawracaj na Lublin jedziemy na tor.
Przystanek na obiadek w przydrożnej restauracyjce. Wchodzi 5 zajefajnych motocyklistów, dziewczyny się krztusza ich faceci zielenieją. Mors od progu woła na całe gardło "Kto zamawiał nerki?". Marek dostaje kolejną informację, ze ma jechać do Lubartowa - pewnie szlag go trafia na nasze zdecydowanie. Obiad sie przedłużą. Jacko spotyka gościa, który przed 15 laty sppzredał mu MZ 250

lecimy na tor do Lublina - zgarniamy tam Marka, którego zawracamy z Lubartowa

Lansujemy się po Lublinie 30km/h w 6 maszyn


Na torze w LUblinie cudo - Do klubu przycieraczy podnóżków i kolanek dołącza knight. Razem z Jackiem ciesza się jak dzieci. Jacko sypiąc snopami iskier spod podnóżków obciera ochraniacze na kolanach.
odwiedzamy Huberta w jego domu i witamy się z Beatą (dzięki za przyjęcie).
Powoli padamy na nos. Wracamy do Komarówki - kolejna kontrola policyjna. Robimy małe zamieszanie - ale wszystko OK rutynowa kontrola miła pogawędka, jeden z policjantów pyta się czy nie mamy motocykla z lat 30-40tych. Jacko klepie się po kieszeniach i mówi, ze nie ma.
Wracamy do Komarówki - nawinięte około 450km. Wjeżdżając do garażu czujemy smród zagotowanego elektrolitu. Padł regler knighta - przycierał nie tylko podnóżkami, ale też reglerem

Naprawa rano - teraz impreza. Ale o tym szaaaaa....
Rano szukamy reglera, sprawdzamy akumulator knighta – padnięty, brak prądu rozruchowego pomimo napięcia.
Jacko pędzi do Lublina po regler - po sprawdzeniu daje 18V qrnazesz jego w mordę.
Decyzja:Wasyl i mors wracają (obowiązki) knight zostaje i pojedzie na pożyczonym reglerze od Huberta (ten sam model).
Po 200km Wasylowi odpada urwane lusterko

Następnego dnia knight wraca na pożyczonym reglerze do Bydgoszczy.
To tylko skrót

Było zajeb.ście i super. Atmosfera, pogoda rewelka.
Mamy naprawdę niesamowitych kumpli.
Kartki na gwałcenie zrealizowane do IIIkwartału 2008 włącznie
Knight i mors nawinęli pewnie koło 1500km
Wszystkim jeszcze raz dziekuję i do następnego razu - oby jak najszybciej.
Chciałem pobić rekord i napisać najdłuższego posta na tym forum

Udało się?
alkohol - nawet pity bez umiaru, nie przyćmi bólu po stracie przyjaciela... 16.10.2007 ROADS
- rommi
- ostry klepacz
- Posty: 2358
- Rejestracja: śr 30 lis 2005, 16:34
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Józefosław k/Piaseczna
- Kontakt:
Rekord na pewno pobity - udało Ci się.mors pisze:Chciałem pobić rekord i napisać najdłuższego posta na tym forum
Udało się?

Mors, chyba nie mogę czytać twoich postów w pracy bo krzywo się na mnie ludzie patrzą - co chwile wybucham śmiechem.

Szkoda, że mnie tam nie było - żałuję

Ale to przecież ne ostatni nalot na Komarówkę / Lublin, więc pewnie w innym terminie mi się uda wyrwać z sideł moich pracodawców.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości