Tymi słowami uraczył mnie telefonicznie mechanik. Część z was wie że moja VFR się zepsuła w czasie powrotu ze stolycy. Tylko że w zamyśle miała być to usterka a nie poważna awaria.
Obróciła się panewka, i niestety silnik nie nadaje się już do użytku. Mechanik powiedział że może i da się to zrobić, bo wiadomo że polak potrafi, ale generalnie spowodowało to szkody już w zamyśle nienaprawialne, i jeśli bym się zdecydował to naprawiać to nie wiadomo jak długo to wytrzyma. A ja nie chciałbym potem sprzedawać komuś badziewia.
Więc, silnik do wymiany, nie przeskoczysz.
To chyba trzeba być mną, żeby zepsuć silnik który się nie psuje

P.S. 20 minut przed tym telefonem fotoradar zrobił mi zdjęcie. Dzień pięknych wiadomości, nie ma co.
Trzeba się odstresować, więc piję już drugiego drinka (wiśniówka+sok bananowy, polecam).
Z kufla półlitrowego
