[EDIT:] Sorry za przydługawość postu, ale jak czytam pierdoły to się powstrzymać nie mogę...
Lukaszny pisze:Jeśli dajesz moto człowiekowi, którego danych w żaden sposób nie weryfikujesz to Twoje zmartwienie i Twój problem. Punktów nie dostaniesz - natomiast mandat za niewskazanie kierowcy tak.
Skąd Ty masz takie informacje....?
Jest coś takiego jak Kodeks Karny. A tam, w części szczególnej, art 234 oraz 235 (jeżeli dobrze pamiętam) w którym opisano przestępstwo fałszywego oskarżenia. Działa to mniej więcej w ten sposób, że będąc traktowany przez Organ jako świadek, masz możliwość uchylenia się od odpowiedzi na pytanie, które mogłoby Cię narazić na odpowiedzialność karną. I tym sposobem nie masz obowiązku ujawniania personaliów tego kto jechał Twoim sprzętem - bo zwyczajnie nie masz pewności, czy w trakcie ujawnienia wykroczenie to również on kierował czy może jego żona brat córka albo sąsiad.
Jeżeli zrobią fotkę motocykla przekraczającego prędkość i nie są w stanie ustalić personaliów kierującego - to ICH zmartwienie i ICH problem. A nie właściciela pojazdu!
Kolejna kwestia to nakładanie grzywien w postaci mandatów karnych. Mamy oczywiście prawo odmowy przyjęcia mandatu. I wtedy wniosek o ukaranie kierowany jest do Sądu. Ale mandat nałożyć można jedynie wtedy, kiedy brak jest wątpliwości co do osoby popełniającej wykroczenie oraz można jej przypisać winę w chwili popełnienia czynu zabronionego. Dzieje się tak np. w momencie, kiedy łapie nas patrol na przysłowiową suszarkę. Zatrzymuje nas Pan Policjant, bo zmierzył naszą prędkość, widział moment popełnienia wykroczenia, zatrzymał pojazd i ujawnił personalia kierującego - Poproszę prawo jazdy, dowód rejestracyjny, OC i dowód osobisty, jeżeli Pan posiada. Złapał na gorącym uczynku osobę popełniającą wykroczenie. Może nałożyć mandat.
Podstawowa kwestia to możliwość przypisania winy konkretnej osobie. Mając zdjęcie z fotoradaru, wiadomo tylko, że dany pojazd poruszał się z niedozwoloną prędkością i był przez kogoś kierowany. I zaczyna się cała zabawa z udowodnieniem kto jest winny prowadzenia pojazdu z nadmierną prędkością. Zabawa, z góry skazana na porażkę organów ścigania. I oni doskonale o tym wiedzą. Więc działają jak działają, strasząc obywateli wydumanymi sankcjami z nadzieją, że obywatel się przyzna. A wtedy w myśl zasady
Confessio regina probationem est, mają gościa na widelcu i wlepiają mandat. Ale tylko dlatego, że sam się przyznał! Bo w żaden inny sposób nie są w stanie udowodnić, że to dany delikwent popełnił wykroczenie.
I na tym się to wszystko opiera. Na nieświadomości zwykłych ludzi, którzy otwierając pismo "Urzędowe" z "czerwonymi pieczątkami" są święcie przekonani, że wszystko co w nim napisane to prawda, i już lepiej wziąć te "trzy stówy" niż dostać w Sądzie 5 tysięcy.
Nie dajcie się robić w wała! Cytując klasyka:"Nigdy do niczego się nie przyznawaj. Jeśli złapią Cię za rękę, powiedz, że to nie Twoja ręka".
Sam piszesz:
Lukaszny pisze:Dla nich nie ma znaczenia czy sam się przyznasz, wskażesz innego czy nikogo nie podasz. Postępowanie i tak musi się zakończyć.
Jeżeli się nie przyznasz i nie wskażesz winnego (bo niby skąd masz mieć pewność kto jest winny???) to postępowanie się zakończy. Umorzeniem. Z powodu braku wykrycia sprawcy.