Scenka rodzajowa: Zima, na chodnikach zmarznięty śnieg. W tymże wyżłobione koleiny po innych dorosłych autach. A ja Maluszkiem muszę!! tam zaparkować. Wjechać się udało, ale wyjechać nie mogę. Chwila namysłu niczym Pomysłowy Dobromir i pyk już wiem co zrobię. Włączam ssanie w celu zwiększenia obrotów, zapinam 1 i puszczam sprzęgło. Koła buksują a ja beztrosko wysiadam i zaczynam malucha pchać. Jest udało się wyjechał z lodu na posoloną jezdnię, ale...... maluch jedzie a ja stoję na chodniku


