A co mi szkodzi

Wczoraj umowilem sie z Januszem B., Zuzia i Dziobem ze se gdzies pojedziem. Wstepnie bylo umowione miedzy 19 a 20. Wyszedlem przed 19 z domu i tak se mysle ze zatankuje sie pokrece wkolo komina i poczekam na znak. Pojechalem na stacje (na ktorej zawsze puszke tankuje), pod dystrybutor, biore pistolet do baku i siuuu...leje sie paliwko. Nagle kur..... mnie oswiecilo, ze pistolet jest koloru czarnego. Nosz kur.... wlalem prawie 7 litro ropy do mojej VFR

. Zly, wscielkly ale rozbawiony do lez dolalem benzyny po korek i ruszylem w strone centrum. Akurat Janusz zadzwonil ze spotykamy sie na pl. Konstytucji. Moto jak diesel, przyspieszenie slabe, strzelalo w wydech i dymu tyle co za ikarusem. Zrobilismy ok 140km ale nikt nie chcial za mna jechac

. W sumie do domu wirocilem ok 2:30 bo jeszcz z Januszem na pewnej stacji odkrecalismy bak i wylewalismy ok 10L ropo-benzyny coby zalac tylko benzynka

A i tak najbardziej rozbawilo mnie jak podjechalem na stacje i stanalem przy dystrybutorze i obok byl tez dystrybutor od gazu. Podjezdza Janusz i mowi: "No nie mow ze teraz bedziesz bral gaz...". Padlem
